TouK na turnieju beach soccera w Jarosławcu

Jarosławiec przywitał nas w piątek (07.09.2012) chłodną i wietrzną pogodą. Wieczorem udaliśmy się na spacer wzdłuż plaży. Podziwialiśmy wzburzone morze i fale wdzierające się wgłąb plaży.

Na plaży
Na plaży
Cały turniej rozpoczął się z małym opóźnieniem. Zaplanowane na piątek powitanie uczestników połączone z losowaniem meczów sparingowych, zostało przełożone na sobotni poranek. Nic nie stracili więc ci, którzy wieczór, zamiast w hotelu, woleli spędzić w pobliskim barze, oglądając transmisję meczu Czarnogóra-Polska ;-)

 
W sobotę pogoda nie miała zamiaru się poprawić. Niesprzyjająca aura była powodem odwołania meczów sparingowych. Zaraz po śniadaniu odbyło się losowanie. Nasz kapitan (Paweł Byszewski) wylosował do naszej grupy drużyny Panfil oraz Emitel.
 
TouK w grupie D
 
Na tablicy znajdującej się w holu hotelu, umieszczony został podział na grupy i terminarz gier. Przy tejże tablicy spotkaliśmy zawodników Emitela – naszych grupowych rywali. Dowiedzieliśmy się od nich, że Panfil w zeszłym roku wygrał te zawody, a Emitel odpadł w ćwierćfinale właśnie z Panfilem. Gracze Emitela opowiedzieli nam o stylu gry naszego wspólnego przeciwnika. Przestrzegali, że jako debiutanci na pewno będziemy ustępować innym taktycznie i podczas gry niejedna rzecz nas jeszcze zaskoczy. My nie wyprowadzaliśmy naszych rozmówców z błędu i nie chwaliliśmy się tym, że trochę w tym sezonie już trenowaliśmy na piachu …
 
Terminarz rozgrywek
 
Mecze grupowe graliśmy dopiero po południu. Wcześniej obejrzeliśmy arenę naszych zmagań oraz zjedliśmy obiad w miejscowej pizzerii. Przechadzając się uliczkami Jarosławca co i raz spotykaliśmy drużyny udające się na swoje mecze, bądź z nich wracające. Dziwnym zbiegiem okoliczności wszyscy pytani o powodzenie w turnieju narzekali na swoje wyniki.Coś nam się nie zgadzało… Jeśli wszyscy przegrywają, to kto w takim razie wygrywa ?
Z każdą minutą napięcie rosło. Trwały jeszcze dyskusje kto się z kim będzie zmieniać i jaka będzie pierwsza piątka meczowa.
Podczas gry można wykonać dowolną ilość zmian, ale żeby podczas meczu przebiegały one sprawnie, trzeba było wszystko zawczasu dogadać.
Na boisku każdy miał dawać z siebie wszystko, a gdy przyjdą oznaki zmęczenia, szybko zbiegać na zmianę.
Tak też było. Wszyscy rwali się do gry i nikt się nie oszczędzał.
Mecz z Paniflem
 
Mecz z Panfilem
 

Pierwszy mecz rozegraliśmy z Panfilem. Do przerwy wygrywaliśmy już 3:0, a cały mecz skończył się naszym zwycięstwem 4:2.

Spotkanie potwierdziło to, co wiedzieliśmy już wcześniej – że mamy 2 liderów: Kacpra Pietrasika (vel brat Rafała, nr 14 na koszulce) oraz Macieja Kęsickiego (vel Kęsik, nr 9 na koszulce). Obaj strzelili w tym meczu po 2 bramki, czym walnie przyczynili się do naszego sukcesu.

Obiektyw kamery uchwycił chwile triumfu naszej drużyny – wspaniałe wykończenie akcji przez Kacpra:
oraz równie piękną bramkę Kęsa:

Pod koniec meczu wszyscy przeżyliśmy chwile grozy, gdy Kęs niefortunnie stanął i skręcił nogę w kolanie, nadrywając jedno z wiązadeł. Wtedy nie wiedzieliśmy jeszcze jak bardzo poważna jest to kontuzja.

Mecz z Panfilem
 
 
Mecz z Emitelem

W kolejnym meczu Emitel skopiował nasz wyczyn i identycznym stosunkiem goli pokonał Panfil. Ostatni z sobotnich meczów TouK – Emitel był więc meczem o zwycięstwo w grupie D.

Mecz z Emitelem ułożył się dla nas bardzo podobnie jak pierwsza potyczka. Do przerwy odskoczyliśmy na kilku bramkowe prowadzenie, które udało nam się utrzymać, mimo odrabiania strat przez przeciwnika w drugiej połowie. Taki przebieg gry podyktowany był faktem, że znowu pierwszą część meczu graliśmy z wiatrem, a drugą pod wiatr. Porywisty wiatr tego dnia rządził na boisku – jednych strzały wyhamowywał, a uderzenia innych dostawały dodatkowego przyspieszenia.

Wygraliśmy 6:4. Znów bramki zdobywali nasi liderzy. Tym razem Kacper ustrzelił 4 bramki, a Kęs, ryzykując grę z kontuzją, zanotował na swym koncie 2 trafienia.

W tym meczu Kacper siał prawdziwy popłoch w szeregach obronnych rywali. A to oddał piękny strzał z prawej strony boiska:
innym razem potrafił okiwać kilku rywali i po samodzielnym rajdzie pewnie zdobyć gola:
a także zdobyć bramkę mocnym strzałem po wznowieniu gry z środka boiska:
Z sobotnich wyczynów Kacpra godna odnotowania jest także piękna bramka zdobyta przewrotką, która niestety nie została uwieczniona na żadnym nagraniu.
Te 2 mecze bardzo osłabiły naszą drużynę. Z dalszych gier z powodu kontuzji musieli zrezygnować Kęs oraz Sokół (Michał Sokołowski, nr 10 na koszulce). Nasz bramkarz Tomek Pełnikowski (nr 1 na koszulce), który nota bene również rozgrywał świetne zawody, rozciął sobie stopę na jakimś ostrym kamieniu, ale na szczęście ta kontuzja nie wykluczyła z gry naszego goalkeepera.
Mimo osłabień kadrowych zakończyliśmy sobotnie zmagania w wyśmienitych humorach. Nasze apetyty na dobry wynik bardzo urosły.
Sobotni wieczór mogliśmy wykorzystać na regenerację sił i dobrą zabawę. Skorzystaliśmy z hotelowej sauny, a także próbowaliśmy swych sił na sztucznym stoku narciarskim. Wieczorem odwiedziliśmy też imprezę integracyjną, z której następnie przenieśliśmy się do pizzerii, a potem już do pokoi.
Nie chcieliśmy zarywać nocy, wszak w niedzielę mieliśmy grać o medale.
Terminarz rozgrywek
Mecz z Infovide Matrix

 
Z programu turnieju jakim dysponowaliśmy jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek wynikało, że zwycięzcy grup będą walczyć o miejsca 1-4.
Organizator wprowadził jednak pewne zmiany i w niedzielę przystąpiliśmy do ćwierćfinałów meczem z Infovide Matrix, które w swojej grupie zajęło drugie miejsce. Nasz rywal to firma również z branży IT. W meczu z takim rywalem stawka zawsze jest większa niż tylko zwycięstwo. Żartowaliśmy, że wygrać z Infovide, to jak wygrać z Rosją.
 
 
Niedzielny poranek przyniósł całkowitą zmianę w pogodzie. Było ciepło, słonecznie i prawie bezwietrznie. Morze uspokoiło się, fale już nie podmywały boiska, a wiatr nie przeszkadzał w grze. W dobrych nastrojach przystąpiliśmy więc do meczu ćwierćfinałowego z Infovide.
Tym razem zabrakło nam jednak szczęścia, skuteczności, a przede wszystkim zabrakło na boisku kontuzjowanego Kęsa. Kacper grał przeziębiony. Robił co mógł, ale tym razem zdobył tylko jedną bramkę:
Potrafiliśmy czasem przeprowadzić składną akcję, zaskoczyć czymś rywala, ale brakowało dokładności w wykończeniu:

Mecz przegraliśmy 4:1. Droga do strefy medalowej została więc przed nami zamknięta.

Czas wolny po meczu spędzaliśmy m. in. na opalaniu się:

Opalamy się

Tego dnia kolejnych meczów już nie zagraliśmy. Przewidziany był jeszcze dla nas mecz z Emitelem, który także przegrał swój ćwierćfinał, ale do rewanżu za grupową potyczkę nie doszło. Gracze Emitela musieli wracać aż do Krakowa, więc wyjechali wcześniej. Nam także zależało na w miarę wczesnym powrocie do Warszawy i też zrezygnowaliśmy z oglądania meczów finałowych.

W turnieju zajęliśmy ex aequo piąte miejsce. Jak na debiutantów całkiem przyzwoite ;-) Turniej wygrał zespół “PLAY BRACIA 3GNS“. Więcej o klasyfikacji końcowej można znaleźć pod adresem:

https://sites.google.com/site/playpzpn/team-announcements/playonbeach2012zanami

You May Also Like