Mniejsi dostawcy moga dostarczyć rozwiązania nieodbiegające od systemów największych firm. Takie zdanie prezentują dyrektorzy IT w bankowości.
W czwartym tegorocznym numerze polskiego wydania ComputerWorld tematem z okładki była bankowość ze wskazaniem, że potrzebuje innowacji (bo innowacyjna nie jest?). I ramach tego tematu ukazał się artykuł z wypowiedziami dyrektorów IT trzech mniejszych banków. Zazwyczaj w tego rodzaju tekstach trudno znaleźć jakąś bardziej odkrywczą tezę. Sprowadzają się one do odmiany przez przypadku słów typu: elastyczny, wydajny, proces, sukces, standaryzacja, obiektywnie czyli dużo o tym jak (tzn. że świetnie) a raczej mało na prawdę o tym co. W tym przypadku jest jednak inaczej. Jest teza, na którą warto zwrócić uwagę. Szefowie działów IT pozytywnie wypowiadają się o małych dostawcach a negatywnie o tych wielkich.
Pan Piotr Polka dyrektor zarządzający pionem informatyki w Banku Pocztowym, mówi: “Bank rozwija się dynamicznie […], jednak nie możemy sobie pozwolić na wydatki porównywalne z największymi graczami na rynku. Dlatego sięgamy po usługi mniejszych dostawców, zarządzając ryzykiem wynikającym z ich mniejszego doświadczenia. I takie rozwiązanie się sprawdza.[…] funkcjonalność nie odbiega od systemów tworzonych przez największe firmy.” Rzadko ktoś publicznie przyznaje, że nie wyznaje zasady “nikt jeszcze nie został zwolniony za zatrudnienie IBM”. :) Z tym, że pan Piotr Polka myli się w jednym miejscu. Mniejsze firmy niekoniecznie oznaczają większe ryzyko wynikające z mniejszego doświadczenia. Mniejsze firmy oczywiście też mają doświadczenie wynikające z przeszłych projektów. Większe firmy mają markę, dzięki której do kolejnych projektów mogą brać ludzi z mniejszym doświadczeniem. :)
Dalej mamy wypowiedź pana Roberta Gosika, dyrektora departamentu informatyki w FM Banku: “Niestety, nadal obserwuję brak zrozumienia i indywidualnego podejścia: wielcy dostawcy składają propozycje nieadekwatne do naszych możliwości i potrzeb. Okazuje się, że wyzwaniem jest znalezienie dostawcy, gotowego zainwestować w długoterminowe relacje, licząc na to, że konsumpcja owoców tej współpracy będzie trochę odsunięta w czasie. (…) większość nowych aplikacji biznesowych i nowych technologii dostarczają nam dostawcy wyspecjalizowani (…)”. Trzeba przyklasnąć. Zwłaszcza że w większości podstawowym argumentem za wyborem tych wielkich jest rzekoma większa stabliność takiej relacji.
Wątek ten kończy pan Jarosław Grochowski, dyrektor operacyjny IT w banku BPS: “Mówiąc z przymrużeniem oka: być może to specyfika pracy sprzedawcy, który ma największą prowizję od największych systemów. (…) Dostawcy oprogramowania składają rozmaite obietnice. W rzeczywistości długo i szczegółowo trzeba ustalać zakresy funkcjonalne rozwiązań, aby ustrzec się nieporozumień po wdrożeniu.”. I dotyka tym w dużym stopniu sedna sprawy. Mniejsi dostawcy to firmy IT, więksi – przedstawicielstwa handlowe zagranicznych firm, które muszą dopasować klienta do gotowego produktu, bo produktu zmieniać nie mają możliwości.
Słowa te nie dotycza w żadnym stopniu TouK, bo z żadnym z tych banków nie współpracujemy. Tak czy owak miło je czytać, nawet gdy dotyczą ogólnie mniejszych dostawców w tym nieznanej nam konkurencji.